Dobrze wybrala? Tak, ..wiernosc, zasady - nikt nie chcialby byc zdradzony, ale co jesli ona sie zakochala.. a do meza juz nic nie czula? Warto byc wiernym zasadom w takim przypadku? Ona zdecydowala sie byc do smierci (praktycznie) ze swoim mezem... ale czy zapomniala, ze jej szczescie tez jest wazne? Jakie jest Wasze zdanie?
No cóż - prawda jest taka że miłość rośnie na drzewach. Zakochujemy się i stopniowo odkochujemy przez cały czas. Można sobie o kimś oczywiście powiedzieć że - "To Moja Największa Miłość" ale tak naprawdę moglibyśmy być niemal, jak nie równie (a może bardziej - choć o tym nie wiemy) szczęśliwi z całą połową świata.
No a wierność małżeńska mówi "szlaban" nie tylko zdradom z tzw. przypadku ale także z tzw. miłości.
Szczęście własne jest oczywiście ważne ale zawsze mamy go za mało. Gdy chcemy go ukraść więcej - zawsze będzie to kosztem innych. I na tym właśnie polega problem.
Tak więc według etyki - postąpiła dobrze.
Według faktów - na świecie zawsze żyli "tylko ludzie" ale skoro byli to "tylko ludzie" - czy można z nich brać przykład?
Nie powinna gonić za Nemo. nie dość że rozpalała jego nadzieje. zbliżała się do niego co krzywdziło jej męża (zdrada emocjonalna) to na dodatek było równie masochistyczne do niej samej bo "moralność" powstrzymywała ją przed upustem rozpalonych w sobie pragnień.
dla mnie to film właśnie o tym że zdrada emocjonalna jest 4 razy bardziej krzywdząca dla wszystkich zaangażowanych od tej fizycznej.
masz racje, tak jest "zdrada emocjonalna jest 4 razy bardziej krzywdząca dla wszystkich zaangażowanych od tej fizycznej." - emocje dluzej trzymaja, rodzi sie wiez, chec obcowania z psychika drugiego czlowieka. Potrzeba fizyczna bez znajomosci charakteru i przywiazania nie niesie ze soba takiego spustoszenia dla psychiki.
Ja pierdziu! Co za wywód! Widzę, że życie nieźle dało w kość :) :) Miało to w ogóle związek z filmem, czy też była to jakaś osobista spowiedź? :P
Zgadzam się oczywiście. Tak to mniej więcej wygląda. Nie wiem czy śmiać się czy płakać... Nie mam już siły ani na jedno, ani na drugie. Zdarzają się rzecz jasna wyjątki od reguły, ale ogólnie prawda o nas jest żenująca. I po co tu zmyślać niestworzone historie i koloryzować. Uznajmy nagą prawdę - to dopiero jest odlot :)
Pozdrawiam :)