ten film to hybryda pełna wielu gatunków filmowych od miłosnego choc tragicznego lovestory (dalekiej od hoolywodzkiej wersji kina romantycznego) kina akcji ( w stylu wręcz japonskich filmów o yakuzie.....plus handel organami..i chyba najnmniej przekonywujący wątek filmu) po dramat rodzinnej sagi....ale główny watek i chyba najciekawszy to własnie miłość i zdrada..szkoda ze reżyser rozprasza widza i zmusza do ogladania tanich efektów z kina akcji...to rozproszenie i wiele watkowośc nie ułatwia i przedłuza film do prawie 3 godzin..ale mysle ze warto obejrzec choć miejscami zastrzeżenia są i pewnie po jakims czasie będą coraz wieksze...zreszta film obejrzałem 2 godziny temu..:)
wydaje mi się że powinnaś go ponownie oglądnąć. niekiedy filmy podobaja się bardziej , to jest naprawde wybitny film
Odniosłam podobne wrażenie.
Oglądałam ten film 2 razy i uważam, że jest on jak koncert na chór i orkiestrę symfoniczną. Problem polega na tym, że wszystkie instrumenty grają w tym samym czasie, jednakowo głośno a chór nie przestaje śpiewać, w związku z czym nie można rozpoznać melodii wśród tej kakofonii dźwięków. Czułam się trochę zagubiona za pierwszym razem ale kiedy obejrzałam po raz drugi to przypomniał mi się fragment z W. Blake " Nadmiar zgryzoty śmiech budzi."
Mogło być krócej i ciekawiej ale jest, jak jest.